Na pewno nie napiszę o barwionych brzegach. Ani mnie one grzeją, ani ziębią, choć w skrytości uważam, że książki z barwionymi brzegami są jak spodnie, które mają wzorki od środka. Nie napiszę, że w pogoni za formułą zabawiamy się formą, a stare porzekadło, iż książki nie powinno się oceniać po okładce, należało by uaktualnić, aby nie oceniać jej również po brzegach.
Z pewnością nie napiszę o przypinkach i naklejkach oraz tym, jak niszczą one obraz fantastyki. Jasne, ludzkość czasem wykazywała słabość do tanich świecidełek. Janusz mówi, że raporty wskazują na odwrót społeczności od miałkich treści, nic nie wnoszących postów oraz podrygujących na ekranie postaci, na rzecz wartościowych, merytorycznych informacji. Może więc nastanie ten moment, że fantastyka na powrót zagości na konwentach oraz targach. Jasne, masy są zniewolone przez trendy, ale może powinniśmy kreować takie, które nie są miałkie? Może powinniśmy iść w stronę tego co nas wzbogaca, a nie pozornie tylko bogaci?
Napiszę chyba o Sinisterze. Dwa lata nam już stuknęły, przynajmniej od tego nieoficjalnego startu, kiedy to knuliśmy u mnie w garażu nad ideą, modelem i wyróżnikiem Sinistera na tle innych tworów okołowydawniczych. 15 września 2023 oficjalnie ogłosiliśmy start naszej inicjatywy, na scenie podczas Warszawskich Targów Fantastyki, na które przyszedłem w koszulce z naszym logo, obwieszczając światu, że dzieje się coś nowego, a zwiastunem tego będzie Dziwny Zachód.
Minęły dwa lata, a ja nauczyłem się myśleć o nas, jako o wydawnictwie. Może to dlatego, że w nadchodzącym zbiorze opowiadań będą goście spoza naszego składu? A może dlatego, że skala jest inna, że wciąż rośniemy, że święcimy kolejne sukcesy. Liczby to pokazują i choć nie jestem w nie dobry, widzę stale zwiększające się zainteresowanie naszą twórczością. Sukcesy Kai i Janusza są dla mnie powodem do dumy, choć budzą we mnie demona progresu – dla nich i dla siebie, chcę więcej, szybciej, szerzej, tak bardzo ślepy na to, że nie od razu Rzym zbudowano i na rzeczy potrzeba czasu. Jak ci biedni ludzie ze mną wytrzymują?
Nasze starania przynoszą plony w postaci czytelników z uśmiechem wracających do nas po więcej, pytających o losy naszych bohaterów, zachęcających nas by tworzyć. Byłbym skłamał, gdybym powiedział, że nie chodzi tu o pieniądze. Ależ oczywiście, że chodzi, zwłaszcza jeżeli chce się z tego żyć, a ja tak właśnie chcę. Nie zrozumie tego nikt, kto tak naprawdę nie odnalazł siebie, kto po latach robienia czegoś, w co wierzył odkrywa, że jego powołanie jest zupełnie inne. Możliwe, że to kryzys wieku średniego, jeżeli tak, to przyjmuję go z radością, a miano pisarza noszę z dumą, czaszka Sinistera zaś to moja chorągiew (nieoczekiwany strzał patosu, tylko dla Was
). Chcę pisać i chcę z tego żyć, nie robiąc z siebie męczennika.
Do naszego stoiska w Gdańsku podeszła młoda osoba. Powiedziała, że uwielbia Dziwny Zachód i, że swoje przebranie na Targi przygotowała z myślą o jednej z postaci z książki. Ależ mi się ciepło na serduchu zrobiło. Wychodząc wróciła, by uścisnąć mi rękę i zapytała, czy może się przytulić. Zgodziłem się i niemal ze łzami w oczach ofiarowałem jej nieco ciepła. Było to trochę inne doświadczenie, niż to, gdy rok wcześniej usłyszałem od innej osoby, że moja twórczość zainspirowała ją do pisania. Zastanawiam się, czy gdybym za dzieciaka poszukał swoich idoli, miałbym śmiałość wyciągnąć do nich rękę. Myślę, że nie, bo nawet dziś mam z tym problem i zżera mnie trema.
Słowami dotykamy cudzych żyć. Oferujemy rozrywkę, odrobinę przemyśleń oraz oderwanie od codzienności. Jakiś czas temu Janusz uczestniczył w niecodziennym spotkaniu klubu dyskusyjnego, gdzie noszący maski psów (!) anonimowi uczestnicy czytali sobie fragmenty jego książki… o północy… na Discrodzie. Kolejny dowód na to, że można łączyć przebieranki z literaturą.
Do naszego stoiska podeszła młoda dziewczyna i jeszcze zanim cokolwiek powiedziała, po jej gotyckiej stylizacji, wnioskowałem, że przyszła do Kai. Choć była blada jak ściana, jej oczy zabłysły, gdy Kaja zaczęła z nią rozmawiać. Rozmawiały o muzyce, o ciuchach, o wydarzeniach, a w końcu o Obliczach wampiryzmu, a ja wiedziałem, że choć dziewcze nie zainteresuje się moimi książkami, to tę napisaną przez Kaję przeczyta.
Lubię, to co robimy i wierzę, że wielkie rzeczy przed nami. O tym chcę napisać. To jest moje coś pozytywnego.
Dla Kai i Janusza z wyrazami uznania dla Waszych sił w starciu z moimi emocjami, oraz dla Was.
Fot. Mroczysław Michalik
... nie, nie chodzi o dłuższą formę, a o jeden z tych moich wyrzygów, które niby zabawne (głównie w mojej głowie) punktują zwykle rzeczy będące mi zadrą. Spróbuję.
- dodano: 31-08-2025
- w kategorii Różne