Czemu wybrałam self publishing? Czyli moja droga wydawnicza.
W Polsce nadal pokutuje wiele mitów związanych z formułą samowydawania. Postaram się poniżej obalić kilka z nich i wyjaśnić Wam, czemu wybrałam właśnie taką drogę jako autorka.
- dodano: 22-08-2025
-
-
w kategorii
Różne
MIT 1
Selfy to ludzie odrzuceni przez wydawnictwa.
Czy wiecie, że w USA od lat najwięksi pisarze zakładają własne "wydawnictwa"? Na własnym garnuszku jest chociażby S. King czy B. Sanderson. Na rodzimym podwórku również mamy przykłady poczytnych pisarzy, którzy poszli "na swoje" jak chociażby J. Ćwiek (który zaraz będzie miał serial na podstawie swoich książek). Znam wielu pisarzy, którzy zaczynali w wydawnictwach i z różnych powodów przeszli na swoje, takich którym znudziło się czekanie na odpowiedź, i takich którzy w ogóle nie rozważali drogi tradycyjnej. Należę do ostatniej grupy, nie wysyłałam w ogóle propozycji wydawniczej, ponieważ od początku wiedziałam, że chcę być pisarką niezależną. Aczkolwiek pewien rodzaj selekcji przeszłam wysyłając zgłoszenia do antologii (zakwalifikowałam się w 3/3 przypadkach, ale z jednej sama zrezygnowałam)
MIT 2
Selfy nie mają redakcji.
To jest chyba najgłupszy mit, jaki spotykam. Czy zdarzają się źle wydane książki? Oczywiście. Ale nie wiem czy widzieliście ostatnio, jak są wydawane nowości w wydawnictwach - od kiepskich okładek, wątpliwej redakcji na składzie od którego bolą zęby kończąc. Oczywiście są nadal świetnie wydane książki, zespoły robią co mogą na tym, nie ukrywajmy, trudnym rynku. Ale nie uważam żeby logo takiego czy innego wydawnictwa było dalej wyznacznikiem jakości. Przy samodzielnym wydaniu mam kontrolę nad całym procesem i mogę zainwestować w swoją książkę ile chcę. Mogę mieć 4 korekty poskładowe i 14 ilustracji, bo kto mi zabroni

MIT 3
Selfy i vanity to to samo
No nie. Daleka jestem od hejtowania modelu vanity, choć niestety w Polsce zazwyczaj nie działa to jak trzeba. Przy modelu Vanity niejako wynajmujemy firmę, która za pieniądze realizuje caly proces wydawniczy za nas. Zazwyczaj robiąc wszystko po kosztach i żerując na marzeniach aspirujących pisarzy. Przy samowydawaniu ja wybieram ludzi, z którymi współpracuję i wielkość budżetu projektu. Nie oddaję nikomu kontroli. A koszt realnie często jest podobny, bo nie ma pośredników do opłacenia.
MIT 4
Selfy są niszowe i w ogóle się nie sprzedają
Ta kwestia jest już akurat zupełnie subiektywna.. Kiedy jesteś na swoim, to musisz swoje wychodzić. Ale pracujesz tylko na siebie i zgarniasz owoce swojej pracy. Książki selfów możecie normalnie znaleźć w księgarniach, empikach i na wszystkich platformach streamingowych. I często sprzedają więcej egzeplarzy niż pisarze z małych i średnich wydawnictw. Znam nawet kilku takich, co z pisania się utrzymują

PODSUMOWANIE
Wybrałam tę drogę sama, nie zmusiły mnie do tego okoliczności. Rynek książki w Polsce jest trudny, ale ja się go nie boję. A że lubię mieć pełną kontrolę nad moim dziełem/produktem, to nie wyobrażam sobie innej ścieżki.
Czy kiedyś poszukam sobie wydawnictwa? Być może

Czy hejtuję wydawnictwa? Nie, serdecznie wszystkich pozdrawiam i życzę powodzenia

I niech każdy wybiera swoją drogę! Proszę tylko, byście spojrzeli inaczej na utrwalone mity rynku książkowego, który przecież wciąż dynamicznie się zmienia. I zarówno czytelnicy, jak i pisarze zmieniają się wraz z nim!
fot. @amadi_visuals
kolia i świeca @ziołowe_pola (współpraca)